środa, 25 grudnia 2013

Bezinteresowność


                Ileś lat temu pewien mój znajomy wraz z grupą ludzi postanowił wypracować działanie zainspirowane „Czuwaniami”, praktykowanymi swego czasu przez Jacka Zmysłowskiego i jego współpracowników. Chodziło o zbudowanie struktury działań, dającej możliwość doświadczenia dziania się tu-i-teraz człowiekowi bez żadnego wcześniejszego przygotowania. Po wielu miesiącach pracy nadszedł wreszcie moment, w którym mój znajomy i jego ekipa postanowili praktycznie sprawdzić, czy to, do czego wspólnie doszli, będzie faktycznie działało z ludźmi z „zewnątrz”. Dali ogłoszenie do prasy, wyznaczyli terminy i czekali na zgłoszenia. Odpowiedziało koło dwudziestu osób. Byli to głównie młodzi ludzie, studenci i licealiści.
Znajomy postanowił zaprosić także i mnie do wzięcia udziału w jednym z dwóch planowanych wydarzeń.
                Podobnie jak w „Czuwaniu”, grupa pracujących wcześniej wspólnie osób miała za zadanie niepostrzeżenie prowadzić wszystkich uczestników przez ustrukturowiony proces fizycznych działań. Zero mówienia. Żadnego tłumaczenia reguł. Po prostu każdy podąża za tym, co się dzieje, w taki sposób, w jaki to pojmuje. Struktura była bardzo dobra – uczestnicy, mimo iż w większości nie mieli wcześniejszych doświadczeń z tego typu parateatralnymi technikami, bez wahania odpowiadali na działania proponowane przez liderów. Wspólnie budowaliśmy proces, przez który razem przechodziliśmy, doświadczając tego, co niepotoczne. Całość trwała nieco ponad godzinę. Kiedy już się skończyło, nastąpiła krótka przerwa, po której uczestnicy zostali poproszeni o podzielenie się swoimi wrażeniami.
Czuć było, że dla każdego z nich to, czego właśnie doświadczył, stanowiło ważne przeżycie. Wszyscy jednak na różne sposoby żalili się na to samo – że nie czuli się w pełni „kompetentni”, w związku z czym nie potrafili robić „dobrze” wszystkich działań. Że gdyby była możliwość uczestniczenia w tym jeszcze raz, byliby już bardziej „przygotowani” i wszystko poszłoby „lepiej”. Miałem wrażenie, że pomiędzy tym, co czują a myślą zachodzi konflikt. Coś w nich docenia wyjątkowość i niepowtarzalność niedawnego przeżycia, podczas gdy intelekt nie jest w stanie ani trochę tego pojąć.
                Wszak cała istota tego wydarzenia polegała na jego niepowtarzalności. Na byciu tu-i-teraz, na uważnym budowaniu wspólnego procesu. Lecz nasz współczesny intelekt domaga się „osiągnięć”.
                W codziennym życiu nie potrafimy skupić się na samym procesie. Jest on co najwyżej drogą do założonego z góry celu. Jesteśmy ślepi na to, co się wydarza. Widzimy tylko projekcje własnych oczekiwań bądź lęków. Zaś ich realizacje to jedyne zdarzenia, które jesteśmy w stanie dostrzec.
                Zatraciliśmy bezinteresowność. Nie chodzi mi tylko o kontakty międzyludzkie, w których tak często dominuje coś w rodzaju wzajemnej wymiany świadczeń lub wykorzystywanie kogoś do własnych celów. Chodzi mi o to, jak przeżywamy swoje życie. Wychodzimy się przejść, bo przy okazji mamy coś do załatwienia. Robimy coś, bo ktoś tego od nas oczekuje. Nie robimy czegoś, bo nas to nie interesuje. Słuchamy muzyki, którą znamy, bo chcemy powtórzyć przyjemne doznania, jakich doświadczyliśmy słuchając jej kiedyś po raz pierwszy. Kiedy z kim się spotykamy „odfajkowujemy” to jako wypełnione zadanie z listy – spotkałem się z Iksem, podtrzymałem nasze relacje socjalne, na jakiś czas mam spokój.
                Co to znaczy być bezinteresownym? Myślę, że oznacza to przede wszystkim widzenie rzeczy takimi jakie są. Kiedy widzę jakąś osobę naprzeciwko mnie (bardzo rzadko w naszym życiu wydarza się takie prawdziwe naprzeciwko) nasłuchuję, chcę zrozumieć co się wewnątrz niej dzieje. Nie dlatego, że czegoś się po tym spodziewam. Słucham, ponieważ jestem obecny. Bycie obecnym zawsze oznacza wyjście ku – komuś lub czemuś. Tylko w ten sposób mogę doświadczać czegokolwiek. Projekcje nie są doświadczeniem, tak jak nie są nim strumienie skojarzeń mylone przez nas notorycznie z myślami.

                Jak być obecnym? Jak nie dać się zwieść wpojonemu od dzieciństwa nawykowi osiągania celu? Jak otworzyć się na doświadczanie samego procesu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz