środa, 30 maja 2012

Normalne a naturalne


            Zdarzyło mi się kiedyś prowadzić warsztat teatralny z dziećmi. Pracowaliśmy nad różnymi technikami bycia uważnym poprzez ciało oraz nad głosem. Zwykle nie pracuję z osobami poniżej 16. roku życia, tym razem jednak dałem się namówić na coś, co w efekcie okazało się bardzo ciekawym i ważnym doświadczeniem. Dzieciaki były podzielone na dwie grupy wiekowe: 10-14 oraz 14-17 lat. Postanowiłem nauczyć je kilku tradycyjnych pieśni, które mają tę właściwość, że należy śpiewać je białym głosem. Tzw. strój nietemperowany to po prostu najbardziej naturalny sposób używania głosu. Nie wchodząc w zbyt długie i skomplikowane wyjaśnienia: dźwięk płynie z dołu przez szeroko otwarty kanał głosowy, a jego wysokość jest modulowana przez pracę przepony, nie zaś w gardle.
            Z jakiegoś dziwnego powodu my współcześni jesteśmy przyzwyczajeni do zupełnie innego używania głosu. Mając wiecznie zaciśnięte gardła, pospinane mięśnie ramion, szyi i pleców, zapadnięte do środka klatki piersiowe, zablokowane w kolanach nogi i tak dalej używamy aparatu głosowego w sposób szybko nadwyrężający nasze struny głosowe. Śpiewanie pieśni tradycyjnych, które wymagają bardzo głośnej artykulacji, może się w tych warunkach zakończyć bardzo szybko chrypką lub czasową utratą głosu. No chyba, że człowiek zacznie używać swego głosu w sposób naturalny.
            Zabawne, jak ciężką pracę trzeba nieraz wykonać, aby być w stanie dojść do tego, z czym w zasadzie wszyscy się rodzimy. To, co z naszego punktu widzenia jawi się jako normalne, może być (i zazwyczaj jest w istocie) nienaturalne. Paradoks polega na tym, że jeżeli przez większą część życia używam swego głosu w sposób nienaturalny – staje się to dla mnie normalne, nie znam innego sposobu. I kiedy teraz ktoś będzie ze mną próbował pracować nad powrotem do naturalnego – najprawdopodobniej na początku odczuję to jako coś nienormalnego, co zakłóca mój zwykły sposób funkcjonowania. Dlatego, kiedy pracuję z ludźmi nad głosem, co najmniej tydzień czasu zajmuje otwieranie kanałów głosowych i oduczanie śpiewania (czy mówienia) przez ściśnięte gardło.
            Pracując wtedy z dziećmi zauważyłem ciekawą rzecz. W grupie starszej wszystko wyglądało jak na każdych innych warsztatach – ciężka praca dzień po dniu nad oduczaniem ciała szkodliwych nawyków, jakich zdołało nabrać przez lata przyzwyczajeń. Jednak w grupie młodszych dzieciaków już na pierwszych zajęciach doznałem szoku. Większość z nich na dzień dobry śpiewała białym głosem, mając doskonale pootwierane wszystkie kanały głosowe, nie zaciskając gardeł i używając głosu w najbardziej naturalny, zdrowy sposób. Praca, która normalnie zabiera około tygodnia tutaj okazała się po prostu zbędna!
            U dzieciaków około 12-14 lat zaczynały się już spięcia w gardle, forsowanie strun głosowych i wszystkie doskonale znane mi „normalne” rzeczy. Natomiast piętnasto- i szesnastolatki używały głosu w sposób równie nienaturalny jak ludzie dorośli.
            Jest oczywiste, że za to w jak nienaturalny i szkodliwy sposób używamy swojego ciała odpowiada nasze wychowanie, wszystko, co jako dzieci i nastolatki przejmujemy od innych: wzorce ruchowe, wzorce emocjonalne, wzorce myślowe. Nienaturalne staje się dla nas normalne. Chociaż jako dzieci robimy wszystko w sposób zupełnie naturalny, stopniowo – poprzez wszystkie wpływy, jakie odbieramy ze świata dorosłych – jesteśmy tego oduczani. Nasze ciała, emocje i myślenie tresowane są w dostosowywaniu się do „normalności”. I koniec końców tresura kończy się „sukcesem” – przestajemy funkcjonować w sposób naturalny, dostosowujemy się do otaczającej zewsząd „normalności”.
            Normalności, która tak naprawdę jest czymś zupełnie postawionym na głowie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz