Gdybyśmy
zapytali samych siebie o to, w jaki sposób rozumiemy takie pojęcia jak dusza i
ciało, najprawdopodobniej odkrylibyśmy szybko w sobie wyobrażenie
niematerialnego tworu zamkniętego w materialnym ciele i połączonego z nim w
jakiś sposób. Pewnie też zaświtałby nam obraz duszy wydającej ciału różne
dyspozycje, którym to drugie podporządkowuje się bądź nie. W każdym bądź razie tkwi
w nas głęboko tendencja do myślenia o duszy i ciele jako o dwóch różnych bytach,
pozostających względem siebie w nieustannej sprzeczności. Taki sposób
postrzegania siebie i świata jest oczywiście wynikiem różnych przekonań i
obrazów, jakie przejmujemy wraz z dziedzictwem kulturowym, w którym przyszło
nam wyrastać.
Myślenie w kategoriach dualizmu
przekłada się na wiele bardzo konkretnych i wymiernych rzeczy związanych z
naszym codziennym funkcjonowaniem. Na przykład często wydaje nam się, że
jesteśmy fizycznie wyczerpani, chociaż tak naprawdę zmęczenie jest psychiczne i
to umysł „wmówił” ciału zmęczenie – na tyle skutecznie, że ono faktycznie
zaczęło je odczuwać. Każdy, kto chodził po górach doświadczył sytuacji, w
której jest przekonany, że nie ujdzie już ani centymetra więcej, a jednocześnie
iść trzeba, bo jesteśmy w samym środku szlaku, nigdzie nie widać choćby jednego
człowieka, za chwilę zacznie się ściemniać itd. – i oto nagle odkrywa w sobie
rezerwy sił i mocy, jakie jeszcze parę minut temu zdawały się być ostatecznie
wyczerpane. Z drugiej zaś strony – inny przykład zupełnie odwrotnej sytuacji: zdarza
się, że ktoś uskarża się na to, że ciężko mu się myśli, widzi wszystko w
czarnych kolorach i brak mu motywacji do życia, po czym po wizycie u dobrego
dietetyka okazuje się, że zmiana nawyków żywieniowych zaowocowała dajmy na to
uregulowaniem poziomu cukru i cholesterolu w związku z czym stan psychiczny
danej osoby zmienił się radykalnie w ciągu tygodnia.
Nie chcę tutaj nikogo namawiać do
zmiany poglądów czy przekonań dotyczących kwestii ciała, duszy i tym podobnych
zagadnień. Zostawmy to metafizyce. To, co chciałbym zaproponować, to jak zwykle
obserwacja i uważne przyjrzenie się różnym mechanizmom, jakie w nas działają.
Proponuję proste ćwiczenie.
Stań na podłodze i zamknij oczy.
Spróbuj mieć odczucie swych rąk. Pomyśl o tym, że ludzka ręka waży średnio
około czterech kilogramów. Poczuj ten ciężar w każdej ręce. Wyobraź sobie, że
do każdej ręki masz przywiązane cztery kilogramowe torebki cukru. Powoli podnoś
teraz obie ręce, wraz z uwiązanymi na nich torebkami, aż dojdą do pozycji
horyzontalnej. Powinno ci to zając około pół minuty. Kiedy poczujesz, że dłonie
znalazły się już mniej więcej na wysokości twojej klatki piersiowej, zatrzymaj
ruch rąk i potrzymaj je jakiś czas w tej pozycji, starając się nie gubić ich
odczucia. Cztery torebki cukru wciąż wiszą przywiązane do nich w twojej
wyobraźni. Teraz opuść ręce powoli.
Strząśnij dłonie, przejdź się
trochę po pokoju, po czym znów stań w tym samym miejscu. Zamknij oczy. Poczuj swoje
ręce wiszące luźno wzdłuż boków. Teraz wyobraź sobie, że do każdej z nich
przywiązano po cztery duże baloniki. Przy pomocy specjalnych rurek do baloników
zaczyna być pompowane powietrze. W miarę jak zaczynają się one nim napełniać
twoje ręce stopniowo podnoszą się do góry. Kiedy baloniki są już w pełni
wypełnione powietrzem, ręce znajdują się w pozycji horyzontalnej. Tutaj
zatrzymaj ich ruch, chociaż baloniki wciąż ciągną je do góry. Koncentruj się w
dalszym ciągu na odczuwaniu ciężaru swych rąk. Po krótkiej chwili wyobraź
sobie, że powietrze stopniowo zaczyna wylatywać z baloników i wraz z tym twoje
ręce zaczynają opadać. Powoli. Delikatnie. Aż powietrze zejdzie całkiem i ręce
znajdą się z powrotem po obu bokach ciała.
Czy zaobserwowałeś różnicę w odczuwaniu
ciężaru rąk za pierwszym i za drugim razem? Prawda, że była konkretnie odczuwalna? A przecież torebki cukru i
baloniki znajdowały się w twojej wyobraźni, nie były fizycznie doczepione do
rąk.
To proste ćwiczenie pokazuje jak
bardzo nasza psychika jest powiązana z naszym ciałem. Tak naprawdę idea
oddzielania jednego od drugiego wynika tylko z naszego myślenia. Nie da się
oddzielić tego, co dzieje się w naszym organizmie od stanu psychicznego,
jakiemu podlegamy i vice versa.
Bardzo ciekawym doświadczeniem
jest obserwowanie w sobie tych zależności, we wszelkich możliwych sytuacjach
życia codziennego. Można wtedy odkryć wiele fascynujących faktów, jak choćby
to, do jakiego stopnia sposób nasze nawykowe pozycje ciała (podczas siadania,
stania, chodzenia etc.) odzwierciedlają nieświadome wyobrażenia, jakie żywimy
na swój temat. A może to te wyobrażenia są odzwierciedleniem sposobu, w jaki
funkcjonuje ciało? (Tak właśnie wpada się w pułapki języka, noszącego w sobie
dualistyczny obraz świata – tak naprawdę oczywiście nie ma tutaj żadnej
alternatywy, obie sytuacje są tym samym. Ale to już można zweryfikować tylko
poprzez własne doświadczenie.)