piątek, 8 czerwca 2012

Nawyki


            Wróciłem wczoraj z wyjazdu, podczas którego pomagałem znajomemu w jego pracy. Krojenie blachy, walcowanie, żarzenie, tłoczenie, polerowanie, szlifowanie, czyszczenie. Dość monotonna fizyczna praca, od rana do wieczora. A ponieważ jakiś czas temu miałem swoją pierwszą lekcję Techniki Alexandra, na początku której nauczycielka odkryła oraz pomogła odkryć także mnie kilka nawyków, które sprawiają od wielu lat, że w sposób niezbyt zdrowy dla ciała wykonuję różne proste czynności, takie jak stanie, chodzenie czy siedzenie, fizyczna praca jest z pewnością doskonałą okazją do obserwowania tych nawyków i próby ich powstrzymywania.
            Wystarczy wyjść na ulicę i uważnie przyjrzeć się mijanym ludziom, temu, w jaki sposób używają swego ciała, aby stwierdzić, że wszyscy jesteśmy naprawdę dziwni i robimy nieświadomie masę rzeczy, które są dla nas w gruncie rzeczy bardzo szkodliwe. Mocno ugruntowane mechaniczne nawyki sprawiają na przykład, że idziemy z krzywym kręgosłupem i całym ciałem przechylonym na jedną stronę, mając poczucie bycia całkowicie wyprostowanym. Czemu tak się dzieje? Nie pytam teraz o to, skąd biorą się nawyki i jaki mechanizm powoduje, że tak silnie się w nas ugruntowują, ale o to, dlaczego nasze odczuwanie pozycji ciała tak bardzo różni się od tego, jakie one faktycznie są.
            Nasz wewnętrzny zmysł odczuwania siebie, zwany czasem propriocepcją, tak jak wszystkie inne zmysły posiada zdolność przystosowywanie się do zmiennych warunków. Jeżeli mieszkamy przy głośnej ulicy, nasz słuch w końcu przyzwyczai się do hałasu i przestaniemy go słyszeć. Podobnie, jeśli w naszym pokoju wisi na ścianie głośno tykający zegar, w pewnym momencie po prostu przestaniemy słyszeć jego tykanie. Choć ono oczywiście nie ustało ani na chwilę.
            Dlatego, kiedy zaczynamy pracować z naszą propriocepcją, zawsze na początku największa trudność polega na tym, że to, co wydaje nam się, że odczuwamy, nie pokrywa się z rzeczywistością. Na przykład wydaje mi się, że mój kręgosłup jest prosty, ale jeśli spojrzę w lustro odkrywam ze zdumieniem, że jest przekrzywiony na lewą stronę.
            Dlatego zaczynanie od chęci natychmiastowej zmiany jest niebyt mądrym podejściem i z pewnością świetnym sposobem na wzmocnienie złych nawyków oraz dodanie do nich jeszcze paru nowych. Tak naprawdę to, co mamy do zrobienia, jeśli chcemy wyeliminować jakiś niezdrowy nawyk, nie polega na przyswojeniu sobie nowego – zdrowego – nawyku. Takie myślenie donikąd nie prowadzi. To, co mamy do zrobienia to powstrzymać działanie złego nawyku. Zaś aby móc go powstrzymać, trzeba najpierw umieć go w sobie zobaczyć i zrozumieć, w jaki sposób działa oraz skąd się bierze.
            Pierwszą rzeczą, jaką powinniśmy uczynić, jest uważne bycie w swoim ciele i obserwowanie go. Na przykład, tnąc blachę odkrywam, że odruchowo przenoszę cały ciężar ciała na jedną nogę, wykrzywiam kręgosłup w łuk, a do tego jeszcze w momencie największego wysiłku tendencję do wstrzymywania oddechu. Zaczynam teraz uważnie obserwować – dlaczego tak się dzieje? Niczego nie zmieniam, po prostu przyglądam się sobie. Nie jestem przyzwyczajony do pracy fizycznej, w związku z czym nie mam jakichś szczególnie silnie rozwiniętych mięsni ramion. Cięcie blachy wymaga pewnej siły nacisku. Próbuję więc kompensować brak siły w ramieniu opuszczając głowę, wyginając nienaturalnie kręgosłup i starając się „dopchnąć” ciężarem opadającego barku moją dłoń naciskającą na rączkę gilotyny. Powoduje to także duże napięcie mięśni szyi, lewego ramienia oraz – jakże by inaczej – pośladków. Ciężar całego ciała spoczywa na wychylonej do przodu nodze, podczas gdy tylna ledwie dotyka ziemi.
            Przyglądam się spiętym mięśniom. Staram się powoli je rozluźnić. Próbuję również równo rozłożyć ciężar ciała. Aby być do tego zdolnym muszę zmienić pozycję nóg, rozluźnić biodra i wyprostować kręgosłup. Odkrywam, że w tej pozycji mogę używać masy całego ciała do naciskania na rączkę gilotyny, wyprowadzając ruch nie z ramienia, lecz z bioder. Skupiam się na puszczaniu napięć w mięśniach (szczególnie barki i kark), trzymaniu prostego kręgosłupa oraz kontrolowaniu tego, aby ciężar ciała był w miarę możliwości rozłożony równo na obie nogi. W tej pozycji łatwiej ciąć, gdyż wymaga to mniej siły. Oczywiście staram się również oddychać naturalnie, nie wstrzymując powietrza w płucach.
            Uwaga co jakiś czas pryska i myśli zaczynają odpływać w stronę różnych skojarzeń czy obrazów. Parę razy udaje mi się na tym złapać. Wracam wtedy natychmiast uwagą do ciała. Jak rozkłada się ciężar na nogach? Jak odczuwam kręgosłup? Jak bardzo napięte są mięśnie?
            Nietrudno odkryć, że każde „odpłynięcie” uwagą w stronę myśli czy skojarzeń natychmiast powoduje brak uważności w ciele, co w sposób oczywisty skutkuje powrotem starych nawyków.
            Nawyki są bardzo silnie w nas zakorzenione. Dlatego nie wystarczy po prostu zastąpić ich nowymi. Trzeba nauczyć się je widzieć. Obserwować. Nauczyć się rozumieć, skąd się biorą – krok po kroku – co powoduje, że działają tak jak działają.
            Trzeba nauczyć się bycia w swoim ciele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz