Zdecydowana
większość kłótni i animozji, jakich doświadczamy w swoim życiu bierze się z
braku umiejętności słuchania. Ta zaś z kolei jest wynikiem tkwiącego w nas błędnego
przekonania, że znamy drugą osobę, że wiemy, co ona chce nam powiedzieć, a co
więcej - wiemy lepiej niż ona jak sprawy stoją.
Oczywiście,
jesteśmy przekonani, że umiemy słuchać. Zazwyczaj potrafimy cierpliwie doczekać,
aż druga osoba dokończy swoją myśl i dopiero wtedy zaczynamy z nią dyskutować.
Doprawdy, jakież to szlachetne z naszej strony, że nie przerywamy, choć tak
bardzo mamy na to ochotę. Tyle, że ze słuchaniem ma to wszystko niewiele wspólnego.
Prawdziwe
słuchanie nigdy nie jest czymś pasywnym. Przeciwnie, pierwszym impulsem, z którego
się ono rodzi, jest pragnienie poznania tego, co dzieje się wewnątrz drugiego
człowieka. Pierwszym krokiem po temu będzie uświadomienie sobie, że nie wiemy
tego i nie możemy wiedzieć. To, co wydaje nam się, że wiemy na temat drugiego,
nie jestem niczym więcej niż naszym własnym sądem, który projektujemy na inną
osobę, nakładając na nią złudny obraz utworzony z naszych uprzedzeń, kompleksów
i lęków.
Słuchanie
nie jest łatwe. Wymaga wielkiego wysiłku. Wysiłku nie oceniania. Wysiłku nie
ulegania nawykom własnego myślenia. A jak można im nie ulegać, kiedy nawet się
ich nie zna? Dlatego prawdziwe słuchanie zaczyna się od samoobserwacji i
poznania siebie. I tutaj czeka nas kolejna trudność - słuchanie siebie jest
taka sam trudne, jak słuchanie drugiej osoby, bowiem w tym samym stopniu, w
jakim nie znamy innych, postrzegając ich wyłącznie przez pryzmat własnych
projekcji, nie znamy siebie.
Słuchanie
nie jest więc biernym czekaniem aż druga osoba skończy zdanie, nie jest nawet
li tylko podążaniem za logiką jej wypowiedzi. Jest wyjściem naprzeciw.
Usłyszeć
naprawdę znaczy naprawdę zrozumieć.
Uczeń
Plotyna, Porfiriusz, w poświęconej swemu mistrzowi rozprawie, opisuje swoje
pierwsze z nim zetknięcie. Kiedy po raz pierwszy przybył na wykład filozofa,
usiadł wśród innych słuchaczy i doczekał do końca, kiedy to można było zadawać
mistrzowi pytania. Doszedłszy do głosu, czym prędzej począł zbijać kilka niesłusznych
jego zdaniem tez z dopiero co wygłoszonej nauki. Zgromadzeni z podziwem wysłuchiwali
pełnych kunsztownych sylogizmów i figur retorycznych wywodów młodzieńca.
Drugiego dnia sytuacja powtórzyła się niemal identycznie - po wykładzie, gdy
nadszedł czas zadawania pytań, nasz rezolutny Porfiriusz wykorzystał go do
swych błyskotliwych polemicznych wywodów. Trzeciego dnia, w trakcie słuchania
wykładu mistrza, nagle uświadomił sobie, że w najmniejszym stopniu nie rozumie
tego nauczania. Został jednym z najwierniejszych uczniów Plotyna, poświęcając
swoje życie na objaśnianie, systematyzowanie i bronienie nauki swego mistrza
przed zarzutami innych filozofów.
Słuchanie
wymaga odpowiedniego nastawienia wewnętrznego. Świadomi własnej omylności, tego
jak łatwo nasze nawykowe reakcje myślowe czy emocjonalne oddzielają nas nie
tylko od innych, ale nawet od samych siebie - staramy się zrozumieć. Ze
wszystkich sił, najlepiej jak potrafimy staramy się zrozumieć drugą osobę,
odrzucając bezlitośnie to wszystko, co wydaje nam się, że rozumiemy.
Słuchanie
to bardzo ciężka praca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz