piątek, 26 kwietnia 2013

Proces


                Nasze życie to nic innego jak cała masa najróżniejszych procesów pozostających w ciągłym ruchu. Każdy z nich rozwija się w sobie tylko właściwy sposób, wchodząc jednocześnie w kontakt z innymi – zmieniając ich kierunek poprzez swój przypadkowy wpływ, jak i samemu ulegając ich oddziaływaniu. Nie jesteśmy świadomi żadnego z nich, najczęściej nie potrafimy ich w sobie dostrzec, a co dopiero obserwować. Przyzwyczailiśmy się postrzegać rzeczywistość jako coś statycznego, co nie ulega łatwo zmianie. Tymczasem rzeczywistość, w której żyjemy, sama w sobie jest zmianą.
                Niekiedy z perspektywy czasu dostrzegamy jakiś decydujący moment w naszym życiu i uświadamiamy sobie, że gdybyśmy wtedy postąpili inaczej, nasze życie w niczym nie przypominałoby teraz tego, czym jest. Coś się wtedy decydowało, otwierały się różne możliwości i to, którą z nich wybraliśmy zaważyło na tym, jak wszystko potoczyło się dalej. Lecz wtedy nie mieliśmy tej świadomości. Nie widzieliśmy tego tak jasno. Wtedy po prostu mechanicznie zareagowaliśmy w typowy dla nas sposób. To nie my wybieraliśmy. To nasz nawyk zadecydował za nas. Gdybyśmy w tamtym momencie mieli tę świadomość co teraz, że właśnie decyduje się coś rozstrzygającego dla naszego życia, być może zdobylibyśmy się na wysiłek powstrzymania odruchowej reakcji. Być może wtedy bylibyśmy w stanie zobaczyć, jakie zadanie stawia przed nami dziejąca się właśnie sytuacja i wyszlibyśmy mu naprzeciw – świadomie i odpowiedzialnie.
                Każdy proces ma takie momenty, w których zatrzymuje się jakby na chwilę. Napędzająca go do tej pory siła wyczerpała się z jakiegoś powodu. Potrzebuje teraz nowego impulsu. A to oznacza otwarcie różnych możliwości. Różnych kierunków. Jakbyśmy stanęli przed kilkoma ścieżkami, z których każda prowadzi w zupełnie inne miejsca. Od tego, którą z nich pójdziemy, zależy dokąd będziemy w stanie dojść.
                Aby móc dostrzec ten moment, kiedy wydarza się w procesie mojego życia, muszę być przytomny, nie mogę spać. Muszę być w stanie widzieć. Ale całe moje życie upływa głównie na wyobrażaniu sobie czegoś, na bycie myślami w przeszłości lub przyszłości. Jak mogę być w stanie dostrzec to co jest teraz?
                Dlatego dostrzegę ten moment, owszem, ale znacznie później, za parę lub paręnaście lat. Wspominając przeszłość dostrzegę nagle, że wtedy, właśnie wtedy przegapiłem szansę na coś. Zacznę się wtedy oczywiście zastanawiać, co by było gdyby, snuć rozmaite wizje, jak teraz wyglądałoby moje życie gdybym to i tamto wtedy, tamtego dnia… A tymczasem kolejny proces, kolejny moment subtelnych zmian będzie zachodził mechanicznie, nijak przeze mnie nie zauważony…

7 komentarzy:

  1. Ponieważ nic w naszym życiu jak mówisz nie jest statyczne, a procesy jak rozumiem maja swój początek i zmierzają do jakiegoś "końca", po czym zaczynają się kolejne. Jeśli by narysować linię takiego procesu - jednego z wielu w naszym życiu to trzeba by nanieść na tę linie punkty które na ten proces działają, są to różne zdarzenia, sytuacje, chwile itd. Mają one wpływ na przebieg tego procesu. Kiedy go rozpoczynamy często wszystko jest jasne i klarowne, mamy np. plan jak nim kierować. Zdarzają się jednak sytuacje które te "linię" załamują, wówczas nasz proces "załamuje" się i np wydłuża się w czasie albo nie zostaje dokończony, "załamuje" się zupełnie. Procesem nazwałabym tu każdą jedną drogę którą obieramy na początku czy też w trakcie naszego życia, dążenia do których zmierzamy, plany i marzenia ale również przemiany w nas samych. Na nasze wybory mają wpływ nie tylko mechaniczne reakcje czy inne czynniki ale również ludzie, a to już temat rzeka... Nie mniej jednak zgadzam się z Tobą, że każdy proces który się w nas dzieje zmierza ku czemuś, oczekujemy zawsze na pozytywny efekt. Jednak te małe, drobne, większe lub decydujące punkciki na naszej "linii procesu" są bardzo znaczące i potrafią zachwiać w nas równowagę odpowiedzialną za dokonywanie odpowiednich wyborów. Czas "pokaże" czy dokonaliśmy dobrych wyborów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej zabawne dla Boga są plany snute przez ludzi. Widziałeś film "Jestem Bogiem"? POLECAM!

    http://www.filmweb.pl/video/trailer/nr+1+%28polski%29-24497

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie widziałam filmu "Jestem Bogiem", ale słyszałam powiedzenie:
    "Najbardziej zabawne dla Boga są plany snute przez ludzi". Zastanawiam się skąd ta wiedza, kto z nas śmiertelników może wiedzieć co i kto bawi Boga?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nikt. I nie o tę wiedzę tu chodzi, tylko o śmieszność ludzkich planów wobec skomplikowanej struktury przyczynowo-skutkowej świata.

      Usuń
  4. Ujmując rzecz niejako z drugiej strony, przypomina mi się taka historyjka: ulicą idzie zbawca ludzkości, który właśnie na karteczce rozpisał sobie plan uczynienia świata lepszym. Śledzi go dwóch diabłów - młody i stary. Karteczka wypada zbawcy ludzkości i młodszy diabeł ją podnosi. Czyta i stwierdza, że plan jest absolutnie genialny, w związku z czym - zgubny dla wszelkich sił nie zainteresowanych tym, aby było "dobrze". "Musimy coś z tym zrobić!" - mówi wstrząśnięty. "Nie, puśćmy go" - odpowiada starszy diabeł. "Jego plan jest doskonały. Musimy go zabić." - upiera się młodszy. "Mam lepszy pomysł" - odpowiada starszy diabeł. - "Ja mu ten plan zrealizuję."
    Tyle a propos ludzkich planów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że gdybyśmy bardziej świadomie podchodzili do tego co się z nami dzieje, mielibyśmy większą możliwość mądrej i rozsądnej reakcji
    na bodźce wewnętrzne jak i zewnętrzne. Musimy jednak lepiej znać siebie a to nie łatwe wejrzeć w siebie i obiektywnie oceniając w jakim miejscu teraz jesteśmy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, to bardzo trudne. Nasz zwykły umysł nie jest do tego zdolny.

    OdpowiedzUsuń