Wróciłem wczoraj z wyjazdu, podczas którego pomagałem
znajomemu w jego pracy. Krojenie blachy, walcowanie, żarzenie, tłoczenie,
polerowanie, szlifowanie, czyszczenie. Dość monotonna fizyczna praca, od rana
do wieczora. A ponieważ jakiś czas temu miałem swoją pierwszą lekcję Techniki
Alexandra, na początku której nauczycielka odkryła oraz pomogła odkryć także
mnie kilka nawyków, które sprawiają od wielu lat, że w sposób niezbyt zdrowy
dla ciała wykonuję różne proste czynności, takie jak stanie, chodzenie czy
siedzenie, fizyczna praca jest z pewnością doskonałą okazją do obserwowania
tych nawyków i próby ich powstrzymywania.
Wystarczy wyjść na ulicę i uważnie przyjrzeć się mijanym
ludziom, temu, w jaki sposób używają swego ciała, aby stwierdzić, że wszyscy jesteśmy
naprawdę dziwni i robimy nieświadomie masę rzeczy, które są dla nas w gruncie
rzeczy bardzo szkodliwe. Mocno ugruntowane mechaniczne nawyki sprawiają na
przykład, że idziemy z krzywym kręgosłupem i całym ciałem przechylonym na jedną
stronę, mając poczucie bycia całkowicie wyprostowanym. Czemu tak się dzieje?
Nie pytam teraz o to, skąd biorą się nawyki i jaki mechanizm powoduje, że tak
silnie się w nas ugruntowują, ale o to, dlaczego nasze odczuwanie pozycji ciała
tak bardzo różni się od tego, jakie one faktycznie są.
Nasz wewnętrzny zmysł odczuwania siebie, zwany czasem
propriocepcją, tak jak wszystkie inne zmysły posiada zdolność przystosowywanie
się do zmiennych warunków. Jeżeli mieszkamy przy głośnej ulicy, nasz słuch w
końcu przyzwyczai się do hałasu i przestaniemy go słyszeć. Podobnie, jeśli w
naszym pokoju wisi na ścianie głośno tykający zegar, w pewnym momencie po
prostu przestaniemy słyszeć jego tykanie. Choć ono oczywiście nie ustało ani na
chwilę.
Dlatego, kiedy zaczynamy pracować z naszą propriocepcją,
zawsze na początku największa trudność polega na tym, że to, co wydaje nam się,
że odczuwamy, nie pokrywa się z rzeczywistością. Na przykład wydaje mi się, że
mój kręgosłup jest prosty, ale jeśli spojrzę w lustro odkrywam ze zdumieniem, że
jest przekrzywiony na lewą stronę.
Dlatego zaczynanie od chęci natychmiastowej zmiany jest
niebyt mądrym podejściem i z pewnością świetnym sposobem na wzmocnienie złych
nawyków oraz dodanie do nich jeszcze paru nowych. Tak naprawdę to, co mamy do
zrobienia, jeśli chcemy wyeliminować jakiś niezdrowy nawyk, nie polega na
przyswojeniu sobie nowego – zdrowego – nawyku. Takie myślenie donikąd nie
prowadzi. To, co mamy do zrobienia to powstrzymać działanie złego nawyku. Zaś
aby móc go powstrzymać, trzeba najpierw umieć go w sobie zobaczyć i zrozumieć,
w jaki sposób działa oraz skąd się bierze.
Pierwszą rzeczą, jaką powinniśmy uczynić, jest uważne
bycie w swoim ciele i obserwowanie go. Na przykład, tnąc blachę odkrywam, że
odruchowo przenoszę cały ciężar ciała na jedną nogę, wykrzywiam kręgosłup w
łuk, a do tego jeszcze w momencie największego wysiłku tendencję do
wstrzymywania oddechu. Zaczynam teraz uważnie obserwować – dlaczego tak się
dzieje? Niczego nie zmieniam, po prostu przyglądam się sobie. Nie jestem przyzwyczajony
do pracy fizycznej, w związku z czym nie mam jakichś szczególnie silnie
rozwiniętych mięsni ramion. Cięcie blachy wymaga pewnej siły nacisku. Próbuję
więc kompensować brak siły w ramieniu opuszczając głowę, wyginając
nienaturalnie kręgosłup i starając się „dopchnąć” ciężarem opadającego barku
moją dłoń naciskającą na rączkę gilotyny. Powoduje to także duże napięcie
mięśni szyi, lewego ramienia oraz – jakże by inaczej – pośladków. Ciężar całego
ciała spoczywa na wychylonej do przodu nodze, podczas gdy tylna ledwie dotyka
ziemi.
Przyglądam się spiętym mięśniom. Staram się powoli je
rozluźnić. Próbuję również równo rozłożyć ciężar ciała. Aby być do tego zdolnym
muszę zmienić pozycję nóg, rozluźnić biodra i wyprostować kręgosłup. Odkrywam,
że w tej pozycji mogę używać masy całego ciała do naciskania na rączkę
gilotyny, wyprowadzając ruch nie z ramienia, lecz z bioder. Skupiam się na
puszczaniu napięć w mięśniach (szczególnie barki i kark), trzymaniu prostego
kręgosłupa oraz kontrolowaniu tego, aby ciężar ciała był w miarę możliwości
rozłożony równo na obie nogi. W tej pozycji łatwiej ciąć, gdyż wymaga to mniej siły. Oczywiście staram się również oddychać naturalnie, nie wstrzymując
powietrza w płucach.
Uwaga co jakiś czas pryska i myśli zaczynają odpływać w
stronę różnych skojarzeń czy obrazów. Parę razy udaje mi się na tym złapać.
Wracam wtedy natychmiast uwagą do ciała. Jak rozkłada się ciężar na nogach? Jak
odczuwam kręgosłup? Jak bardzo napięte są mięśnie?
Nietrudno odkryć, że każde „odpłynięcie” uwagą w stronę
myśli czy skojarzeń natychmiast powoduje brak uważności w ciele, co w sposób
oczywisty skutkuje powrotem starych nawyków.
Nawyki są bardzo silnie w nas zakorzenione. Dlatego nie
wystarczy po prostu zastąpić ich nowymi. Trzeba nauczyć się je widzieć.
Obserwować. Nauczyć się rozumieć, skąd się biorą – krok po kroku – co powoduje,
że działają tak jak działają.
Trzeba nauczyć się bycia w swoim ciele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz