Wszyscy
kiedyś umrzemy. Każdy to wie, ale nikt w to nie wierzy. Żyjemy tak jakbyśmy
byli nieśmiertelni. Wszystko, co naprawdę ważne, odkładamy na nigdy nie
nadchodzące „potem”.
Dlaczego
życie ludzi, którzy wyszli cało ze śmiertelnej choroby lub mieli doświadczenie
śmierci klinicznej zmienia się tak radykalnie? Ponieważ zrozumieli oni, że
umrą. Nie intelektualnie, lecz całymi sobą. Mieli doświadczenie własnej
śmiertelności.
Czego to
doświadczenie uczy?
Że dano nam
konkretną, wymierną ilość czasu. I że jeżeli jesteśmy tutaj w jakimś celu, to
trzeba go zacząć szukać już w tym momencie, bo w każdym „później” może być już
za późno.
Być może
dlatego tak wielu różnych tradycjach duchowych istnieje szereg ćwiczeń, w
których adepci wyobrażają sobie własną śmierć. Próbując do pewnego stopnia
doświadczyć tego faktu: że prędzej czy później to nastąpi, że to co znamy jako
nasze życie dobiegnie końca.
Uciekamy
przed tą świadomością. Uciekamy jak tylko się da. To naprawdę aż niezwykłe,
kiedy człowiek uświadomi sobie, jak wiele energii wkłada w to, aby nie wiedzieć tak oczywistej rzeczy: że
umrze.
Dziś czytałam de Mello, który pisze że dobrze jest sobie wyobrazić jak leży się w trumnie i z tej właśnie perspektywy spojrzeć na swoje aktualne problemy.
OdpowiedzUsuńOjej. Problemów nie ma...
Jest tylko poczucie, że traciło się czas na pierdoły, zamiast najzwyczajniej w świecie żyć i być i cieszyć się.
Skupianie się na tym, że się traciło czas na pierdoły też może prowadzić do niepotrzebnego utożsamiania się z przeszłymi wydarzeniami i jałowego samokrytycyzmu. Problemy są, tylko pytanie w jaki sposób do nich podchodzimy (najczęściej reagujemy w sposób mechaniczny na zasadzie odruchu warunkowego).
OdpowiedzUsuńJeśli naprawdę choć na moment jesteśmy w stanie odczuć ten oczywisty fakt własnej śmiertelności, wtedy tak jak piszesz uświadamiamy sobie, że nasz czas jest ograniczony i mijająca właśnie teraz chwila mija już na zawsze. Dlatego nie należy jej tracić na śnienie o przeszłości lub przyszłości. Technika wizualizacji własnego ciała w trumnie też może być zdradliwa :) Pozdrawiam