czwartek, 12 lipca 2012

Muzyka jako pokarm


            W czasach mojej nauki w liceum byłem nałogowym konsumentem muzyki. Ponieważ posiadałem bardzo eklektyczny gust słuchałem niemal wszystkiego: od punk-rocka po muzykę klasyczną. Pierwszą rzeczą, jaką robiłem rano po przebudzeniu było włączenie magnetofonu. Przy muzyce się ubierałem, przy muzyce odrabiałem potem lekcje, czytałem, siedziałem, leżałem, rozmawiałem z odwiedzającymi mnie osobami, zasypiałem. Słowem słuchałem jej niemal nieustannie.
            W czwartej klasie wydarzyło się nagle coś dziwnego – mój organizm przestał przyswajać jakąkolwiek muzykę. Kiedy tylko włączałem którąś z moich kaset bądź płyt, zaczynałem czuć się w podobny sposób jak wtedy, kiedy zbiera mnie na wymioty po zatruciu pokarmowym. W efekcie spędziłem rok swojego życia w ciszy. Było to jak głodówka oczyszczająca. Kiedy minął ten czas, efekt „braku przyswajania” minął i znów mogłem słuchać ulubionych wykonawców jak dawniej. Tyle, że od tej pory starałem się dawkować sobie muzykę, nie szprycując się już nią bezmyślnie w każdej możliwej chwili.
            To doświadczenie uświadomiło mi, że muzyka – podobnie jak inne wrażenia – jest rodzajem pokarmu, nieco subtelniejszego niż produkty spożywcze, ale tak samo potrzebnego organizmowi do życia i tak samo mogącego spowodować zatrucie, jeśli ów pokarm jest „toksyczny” i przyswoimy go w dużej ilości.
            Od pewnego czasu staram się obserwować swoje reakcje na różnego rodzaju dźwięki: w jaki sposób wpływają one na moje myślenie, emocje i ciało. To bardzo ciekawe, jak różne rodzaje muzyki w inny sposób oddziaływają na naszą całość psycho-fizyczną. Oczywiście, nie chodzi o to, aby stwierdzać, które gatunki są „dobre” lub „złe” – wszystko zależy od momentu, stanu w jakim się znajdujemy, czy wieku. Tym niemniej z cała pewnością można stwierdzić, że istnieją „zdrowsze” rodzaje muzyki, jak i te bardziej „toksyczne”. Oczywiście trudno uchwycić zależność między tym, czego słuchamy a naszym samopoczuciem, stopniem dekoncentracji, czy stosunkiem do siebie i rzeczywistości. Warto jednak spróbować uważnie to w sobie poobserwować, dowiemy się w ten sposób wielu interesujących rzeczy dotyczących tak oddziaływania muzyki, jak i naszego sposobu funkcjonowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz